środa, 9 grudnia 2015

The Incurables by Jon Bassoff

The Incurables by Jon Bassoff


Jedno słowo: SZALEŃSTWO

To była jak wygrana na loterii i kiedy listonosz przyniósł paczkę, która przyleciała do mnie prosto z USA to pierwsze co pomyślałam: "O mój Boże, ale ja nic nie zamawiałam i co ja zrobię?!". Po otwarciu dodałam 2 do 2 i aż podskoczyłam z radości, gdy zobaczyłam dedykację od samego autora. "Hurra, hurra" - gwiazdkowy prezent z Goodreads :D.

Jako, że jestem żółtodziobem, jeśli chodzi o czytanie horrorów, to dopiero miałam gratkę i dość obiektywne spojrzenie. I dzięki Bogu, że książka była naprawdę FAJNA, bo serce by mi krajało, jakbym musiała napisać szczerą, ale negatywną recenzję na Goodreads, a tak kamień z serca ;).

To naprawdę było SZALEŃSTWO. Zaczęło się spokojnie od poznania samego doktora od lobotomii i trochę wglądu w jego szare życie rodzinne - żona zatracona w żałobie od kilkunastu lat (alkohol itp.), zmarły syn (wypadek na wycieczce z ojcem) i co tu robić jak przyszło mu "pocałować klamkę" i odejść z pracy, bo sorry ale już cię nie chcemy. Byłeś dobry, jak wariatów było za dużo i twoja technika była odpowiednia, ale teraz Panu dziękujemy dr. Frankenstein ;).

I odszedł w siną dal, ALE nie sam ;).

2 lata przerwy i poznajemy nowych bohaterów i tutaj dopiero zaczyna się jazda ;). Nie będę zdradzać jacy byli, ale powiem tylko, że miasteczko Burnwood to siedlisko GRZECHU, ZŁA, WYRZUTKÓW, MORDERCÓW, PROSTYTUTEK itp. itd. ;) I przez sam wgląd w ich osobiste życie, ich tragedie rodzinne można było poczuć ciary na plecach. 

STRONA TECHNICZNA: bardziej zaawansowany poziom, bo było słownictwo, które może lekko utrudniać czytanie, choć ja dawałam jakoś sobie radę wnioskując z kontekstu ;).

Podsumowując, książka WCIĄGA i przeczytanie jej zajęło mi 2 dni, a szczerze gdybym miała więcej wolnego to i w dzień można ją przeczytać (255 str). 

Ocena: 10/10

POLECAM !!!

 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz