piątek, 10 lipca 2015

Attraction by Penny Reid (Elements of Chemistry #1) - Krytyczne spojrzenie

Attraction by Penny Reid (Elements of Chemistry #1)Trzeźwe, krytyczne spojrzenie na tę samą książkę - How can I did not see this for the first time while I was reading this book??? Or maybe Why did I sweep my reasonable thoughts under the carpet???

SPOILERY!!!

Hmm od czego, by tu zacząć... może od tego, że otrzeźwiałam czytając cz. 2 książki. Czuję się wystrychnięta na dudka! Przecież czytając czułam, że coś mi tam nie pasuje - jej uległość, mimo gadki, że ooo to taki palant, ale ma seksi ciałko, ale ja wiem lepiej, nie dam się zwieść, ale och jak mam gorąco w majtkach, nie wytrzymam :P Ta można się pośmiać, ale sarkastycznie. Już chyba wiem, jaki był mój problem! 

 Jakimś cudem weszłam w jej skórę - ta gdy to się uda, jesteście zgubieni - zaczyna się wam podobać Martin przez pryzmat cielesności tak jak i jej. Oni są oboje DZIEWICAMI - ona cieleśnie, a on emocjonalnie! A i jej czasami przydałoby się przywalić w ten zakuty łeb, bo wyobraźcie sobie taką sytuację:

 Facet przychodzi do was niezapowiedziany do domu - nie wiadomo jak wlazł (miał sposoby, mówił) i siedzi nad tobą i Cię budzi, gdy w końcu uświadamiasz sobie, że to nie sen i nie jawa, a czysta prawda, to co robisz?

a) wyrzucasz go za drzwi 

b) nie wiesz co masz zrobić i gapisz się jak cielę na niego

c) nie dość, że gapisz się na niego jak cielę, to jeszcze dajesz mu się obmacywać!

Choć tak naprawdę go nie znasz!

 I jak myślicie co nasza droga Kaitlyn wybrała? Oczywiście  odp. "C" .

I żeby to były jakieś tam "lekkie" obmacywanie, ale nie no chodźmy prawie na całość - przyciąganie, przyciąganiem, ale no proszę was... w tym momencie się nie szanowała wg. mnie, a jak zastała ich jej zarazem współlokatorka i przyjaciółka, to choć ona jej trochę wygarnęła - tym bardziej jej pomysł z całym tym wyjazdem, ale koniec końców i tak dała się przekabacić i poleciały razem - achhh, grrrrrrr ;)

 Ręce i nogi opadają prawda? :)

Niby ma coś tam w tej główce, ale jej nie używa - biję się myślami ze sobą, ale i tak nic nie robi. No dobra chce być bardziej spontaniczna to i niech będzie, ale SZANUJ SIĘ DZIEWCZYNO!

I tak to jak już skończę drugi tom, a jestem w połowie, bo nie mam czasu za bardzo czytać to dam wam znać, czy był jakiś PROGRESS/POSTĘP w całym jej zachowaniu.

A i styl pisarki, taaa czyta się dobrze, bo nie jest on wymagający, ale powtórzenia też są i wulgaryzmy - cały Martin, ach czemu nie może wyrażać się nawet podczas pieszczot w sposób mniej wulgarny. Heh, nawet ona mu to wypomina, no ale jak już się poddała chwili, to i obija się jej to o uszy i nic z tego nie robi.

Ogółem zachowują się jak dzieciarnia w okresie dojrzewania, a nie jak prawie dorośli - choć do tego im dużooooo brakuje. 

Wspomnę tylko, że autorka chciała im dać jakąś tam głębie, przemycić dlaczego tak się zachowują i trochę jej się udało, ale podeszła do tego po macoszemu, może jeszcze doczekam się oświecenia z ich strony - obaczę - a ten cały crap/bzdury w jakiś sposób wciąga i dlatego to taki ODMÓŻDŻACZ! Aż wstyd się przyznać, ale taka jest prawda, bo mimo irytacji sięgającej zenitu, czuję efekt jeszcze mydlenia oczu i dlatego daje im szanse - bohaterom na to, żeby w końcu zaczęli ruszać głową, a nie myśleć c***ą i f****m!

A jeszcze jedno, widać, że pisarka myślała marketingowo, bo równie dobrze można było połączyć dwie części w jedną, no ale po co, prawda? Lepiej zarobić na płytkim wstępie (cz. 1) o ich historii pożal się Boże i przerwać w takim momencie, no jak urwany film i niech się biedne nastolatki frustrują i obgryzają paznokietki - ach kiedy w końcu dane mi będzie sprawdzić jak cała sytuacja się rozwinęła.

 A i tak ocena z 8/10, spada do hmm 3/10 teraz sami widzicie jak to jest - cienka linia między kochaniem, a nienawiścią, prawda? :) 

NIE POLECAM!!!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz