środa, 6 lipca 2016

The Death Sculptor (#4 Hunterek) by Chris Carter

The Death Sculptor (#4 Hunterek) by Chris Carter



Zapytacie i jak się czyta Hunterka w oryginale? A no nawet dobrze :) Muszę przyznać, że krótkie rozdziały, które na początku mnie denerwowały przy 2gim tomie jego przygód z seryjnymi mordercami, teraz przy 4tomie są już na tyle powszechne, że aż i znośne :) A w oryginale jakoś się ich tak nie odczuwa w wymiarze negatywnym - chyba to była kwestia przyzwyczajenia plus, że jednak po angielsku to inny trochę dynamizm i wypadło naturalniej :). 

Miałam taki peszek, że w bibliotece starego wydania brak, teraz na szczęście wyszło nowe, ALE dla mnie to już po ptokach :P, bo zakupiłam sobie cały pakiecik z Hunterkiem po angielsku (licząc od tej). I tu moje zaskoczenie, że o proszę, w końcu jakieś wydawnictwo zmądrzało i wzięło się za dalsze tłumaczenie (wychodzi piąty tom ) mojego Hunterka. No ale ja was pomęczę przemyśleniami z oryginałów ;).

 I tak to tym razem nie będę, aż tak bardzo się rozpływać nad kunsztem pana Cartera, bo nie wiem dlaczego, ALE miałam wrażenie jakby trąciło mi SCHEMATEM w jakimś tam stopniu. Było fajnie, powolutku akcja się rozkręcała i te rzeźby ludzkie - no nie powiem grozę to jakąś miało, ALE nie odczułam jej aż tak silnie jakbym chciała. Może wyobraźnia gorzej mi pracowała jak przekładałam sobie opis po angielsku w główce na polski - sama nie wiem ;) Po prostu tym razem nie przeraziło mnie na tyle, bym krzyknęła - wow! :)  A schemacik wyczułam w tym po troszku, że rozkręcało się powoli, stopniowo i to nawet jest tak pół na pół na plusik, bo z pewnością jest to bardziej bliższe realnej pracy policji - nie wszystko od razu na tacy, a trzeba się pogłowić, a z drugiej strony jakoś w poprzednich tomach chyba szybciej mu jednak to szło. A i dla tych co zaczynają od tego tomu, to na pewno na plus jest to, że jest tam wpleciony opis Hunterka i Garcii - coś z ich przeszłości (ręki sobie nie dam uciąć, jeśli chodzi o Garcię, czy to była ta sama wzmianka, ALE o Hunterku to praktycznie to samo, co w poprzednich tomach).

Co jest fajne to wprowadzenie nowej postaci Alice Beaumont, a najlepsze w tym, że jest to prawdziwe imię i nazwisko kobietki, która wygrała konkurs na bycie postacią w jego książeczce (SUPER, co? ;); wzmianka o tym jest na początku oryginały, nie wiem jak to u nas, mam nadzieję, że też o tym wspomnieli, bo wypadałoby) Tyle, że przez tą nową postać, to Hunterek się nie napracował aż nadto, bo gdy trzeba było pogrzebać w papierach, to czary mary i  nasza Alice była pierwsza i wyciągała lub była blisko wyciągnięcia królika z cylindra :) Owszem, miał swoje typowe olśnienia i zadumy nad zbrodnią, ALE zabrakło mi chyba tego większego wysiłku, jaki zawsze musiał podjąć. Tym razem miał troszkę z górki :).

Gdy zbliżałam się ku końcowi książki tak ok 100 str. to w końcu w moim odczuciu było BARDZO ciekawie - jak to bliżej finału. I DUŻY plusik dla pana Cartera za tożsamość seryjnego mordercy, bo do głowy mi nie przyszło, że to TA osoba - BRAWO! :)

Kocham Hunterka i jego przygody, więc tak czy inaczej nie dam rady go ocenić na razie na niżej niż BARDZO DOBRY :). Nie było to tak spektakularne w moim odczuciu jak poprzednie - szczególnie 1wszy i 3eci, tak czy siak Hunterka warto przeczytać.

STRONA TECHNICZNA: język na poziomie zaawansowanym, ALE przy znajomości niektórych słów choćby z seriali kryminalnych, to da się bez problemu skumać o co biega :) 

Ocena: 7/10 

Polskie wydanie - Rzeźbiarz śmierci :)

POLECAM!!!