niedziela, 31 stycznia 2016

Out of the Dark by Linda Caine & Robin Royston

Out of the Dark by Linda Caine & Robin Royston


Depresja to straszna choroba, która często jest określana chorobą duszy i tu się zgodzę w 100%. Potrafi przyjść niespodziewanie, wkraść się w nasze życie pod wpływem przeważnie jakiejś dla nas trudnej do zaakceptowania zmiany lub wyleźć na światło dzienne po to aby opowiedzieć tłumioną historię z życia, inaczej mówiąc traumę z dzieciństwa, która była tak bardzo pogrzebana w naszym umyśle, że nie zdawaliśmy sobie o niej sprawy, dopóki do głosu nie doszła DEPRESJA i myśli SAMOBÓJCZE.

Z takim przykładem depresji zmierzyła się bohaterka swojej powieści, a raczej biografii - Linda Caine, przy pomocy wspaniałego psychiatry i psychoterapeuty Robina Roystona. 

Z okładki książki można dowiedzieć się, że będzie to historia niczym detektywistyczna, gdzie po śladach, pomału dowiadujemy się całej prawdy, która doprawdy była szokująca. I tak w istocie było!

Cały realizm został zachowany. Czuło się prawdę w każdym wypowiedzianym zdaniu, a nie były one łatwe do czytania. Takie intymne. Te przerażenie. Ta niemoc. To, że czuła jakby traciła zmysły i musiała koniecznie przed "kimś" się schować. Nie czuła się nawet bezpieczna we własnym domu, bo przed własnym umysłem nie ma drogi wyjścia. Choć próbowała i w sumie znalazła "bezpieczne miejsce" w swoim umyśle i do niego uciekała, nawet podczas terapii, kiedy już coś chciała wyznać, ale było to zbyt straszne i puf - nie ma jej w tym momencie, jest w innym świecie.  A jej sny - takie przerażające, ale pomocne... jak okruszki chleba. Jako że dr Royston jest psychoterapeutą jungowskim, a więc ma wiedzę z zakresu snów i ich czytania, analizowania to dzięki temu bardzo pomógł Lindzie. A nawet jak miał zawodowe przeczucie, że domyśla się co się jej mogło stać, to dawał Lindzie wolną rękę, by pomału sama odkrywała tą przykrą, druzgocącą prawdę o swoim dzieciństwie. Nie było to łatwe. Była na własne żądanie "zamykana" w coś w rodzaju szpitala psychiatrycznego, gdzie przychodził do niej dr Royston i to nie raz a kilka razy tam wracała (bodajże 3 - pamięć moja już nie ta) i miała bardzo gwałtowne załamania psychiczne prowadzące do kaleczenia się nawet szkłem przy próbie wybicia szyb, by zrobić sobie drogę ucieczki. Tak bardzo chciała się schronić, ta część jej - DZIECKO.

Powiem tak, to była bardzo ciekawa i otwierająca oczy książka, ale nie łatwa. Bo te całe cierpienie, które wylewało się z kartek nie było fikcją, a wspomnieniami. Bardzo się ciesze, że udało się jej "uporać" z tym wszystkim co ją spotkało i to dzięki jej samej, psychoterapeucie i jeszcze czemuś, ALE czym był ten trzeci składnik do wybawienia jej duszy z cierpienia, to dowiedziecie się jeśli sięgnięcie po tę książkę :).

STRONA TECHNICZNA: język na poziomie bardziej zaawansowanym.

Ocena: Ciężko ocenić czyjeś życie. Ale jeśli chodzi o przekaz to 10/10 i nawet więcej - za odwagę podzielenia się swoją historią. 

POLECAM!!! 

poniedziałek, 25 stycznia 2016

Escape by Carolyn Jessop & Laura Palmer

Escape by Carolyn Jessop & Laura Palmer


Na początku powiem, że zanim sięgnęłam po tę książkę, to najpierw przeczesywałam youtube'a w poszukiwaniu interesujących filmów dokumentalnych na temat poligamii. A tak jakoś mnie naszło ;). I znalazłam, obejrzałam i pomyślałam sobie "A poszukam na goodreads jakiejś lekturki na ten temat" i ta wpadła mi w oko. I nie żałuję! :)

Carolyn Jessop urodziła się w rodzinie poligamistycznej w Utah, bodajże była już 6 pokoleniem (z tego co pamiętam). Ciekawostką jest, że to mężczyzna wybiera imię dziecka, a kobieta nie ma nic do gadki w tej kwestii. Mieszkali najpierw w Salt Lake City i tam wiedli dość szczęśliwe życie, ALE jej ojciec nie chciał by jej siostra uczęszczała do szkoły publicznej (choć i tak chodziła, ale do takiej gdzie nauczyciele należeli do FLDS), więc przeprowadzili się do Colorado City i tam nastąpiła diametralna zmiana w zachowaniu matki - depresja, która wyzwoliła w niej same złe cechy - zaczęła bić swoje dzieci. Jako mała dziewczynka, Carolyn zaczęła uważnie przyglądać się "nastrojom" matki, by jakoś przeżyć dzień i tak "specjalnie" zachowywała się razem z rodzeństwem źle z rana, by bicie nie było takie mocne, jakby to było w ciągu dnia. O dziwo jej ojciec nie wziął drugiej żony tak od razu, dopiero jak była w wieku 10-15 (dawno czytałam więc strzelam). 

Carolyn była dość ambitna i ciekawa świata i starała się jak mogła, by móc iść na studia, ALE wtedy wkroczył w jej świat Merril Jessop i w wieku 18 lat została jego żoną nr. 4. Co ciekawe, to nie o nią mu chodziło, kiedy wspominał  o tym ich prorokowi (bo to on aranżuje małżeństwa zgodnie z wolą Bożą - pierdu pierdu jak dla mnie :P), a o jej siostrę, która wpadła mu w oko, ALE było już za późno. I tak w przeciągu 15 lat urodziła mu 8 dzieci, a 4 ostatnie ciąże były bardzo zagrożone. Jak można się domyślić, pośród tak zamkniętej społeczności, nie trudno o choroby, jak bywało, że kuzyni też stawali się małżeństwem. Jej przedostatnie dziecko urodziło się bardzo chore i prawie non stop musiała jeździć z nim do szpitala, by w końcu jakoś ustabilizować jego stan. Może dodam, że niezły cyrk odstawia się przy samym porodzie - jest zaufana położna, ALE czy rodząca kobieta ma prywatność podczas narodzin? O chciała by ;) i niektórym, nielicznym się udało (Carolyn miała takie szczęście, ale to dzięki swojemu sprytowi i przychylnej sytuacji - mąż poza miastem). ALE opinia jest taka, że wszystkie siostrzane żony plus mąż i może jacyś ważni członkowie ze społeczności mogą stać nad biedną kobietą, która rodząc nie ma prawa pisnąć z bólu, bo to nie wypada. Horror, prawda? A co do siostrzanych żon, to może się wydawać na pierwszy rzut oka - o nawet fajnie, pomoc przy dzieciach, koleżeńskie relacje itp. itd. Oj nie, to wszystko bujda. One MUSZĄ rywalizować ze sobą, bo która z nich ma w garści ICH męża, tej dzieci są lepiej traktowane i ona ma większe przywileje, a inne są wtedy traktowane jak służące i niewolnice. U Carolyn było tak, że mimo idei poligamii, to jej mąż był monogamistą z krwi i kości, a 3ecia żona - Barbara starała się rządzić CAŁĄ rodzinką. I nie było to przyjemne. Coś takiego jak znęcanie się czy to fizyczne, czy też psychiczne, było na porządku dziennym - chodziły słuchy, ALE nikt nie ingerował w cudze życie, bo i tak taka kobieta nie miała szansa, by coś udowodnić, a wyszłaby przed wszystkimi na NIEPOSŁUSZNĄ/BUNTOWNICZĄ, co jest nie do przyjęcia. Bo jak wtedy, ma mieć szanse dostąpić nieba po śmierci? NO WAY ;). A w lokalnej policji byli członkowie z FLDS, więc sami widzicie - sytuacja niemal bez wyjścia. Schody zaczęły się, kiedy do władzy doszedł Warren Jeffs. Już za życia swojego ojca, Rulona Jeffsa zdołał wprowadzić co nie co zmian, ALE po jego śmierci to już zaczął się istny ARMAGEDON (nie chcę więcej zdradzać, bo co nie co wzmianek jest w książce pod koniec, a jak ktoś jest ciekaw to odsyłam do filmu "Prophet's prey" - otwiera oczy). Nasza Carolyn na szczęście zdołała jakoś uciec (gdy samo co objął rządy), ale czy było jej łatwo - oj nie.  Ogółem podziwiam tą kobietę, za to że nie poddała się i walczyła o siebie i o swoje dzieci.

Kiedy sięgałam za sam temat poligamii, to wydawało mi się, że WSZYSCY Mormoni ją praktykują i tu się zdziwiłam ;). Bo to złe, założenie. Ten odłam, od prawdziwego kościoła FLDS nie zgodził się z zaprzestaniem tych praktyk w roku 1889 i tak stali się nielegalną grupą religijną, bo poligamia sama w sobie stała się przestępstwem ;). (http://fldsmormons.com/)

STRONA TECHNICZNA: język na poziomie średnio-zaawansowanym - zaawansowanym, bo zdarzało się trudniejsze słownictwo. Ogółem zaś język nie jest trudny i bywały powtórzenia myśli. Tak jakby ona to opowiadała, a potem komuś niezbyt chciało się zredagować i to tylko taki mały minus.

Podsumowując: POLECAM, bo jej historia przemawia do czytelnika  i naprawdę otwiera oczy na wszelakie kulty, sekty na tle religijnym. Co to robią z ludźmi. Ciekawostka - jest nowa sekta w Australii, która dotyka tym razem religii chrześcijańskiej i to bardzo - https://www.youtube.com/watch?v=TVw0eFmnQtM

Ocena: 9,5/10 połóweczkę odjęłam za te powtórzenia myśli od czasu do czasu ;)