Elusia czyta po angielsku
sobota, 15 kwietnia 2017
Wesołych Świąt Wielkanocnych!!!
Życzę Wesołych Świąt Wielkanocnych dla wszystkich moich odwiedzających :D. Lanego poniedziałku - tutaj ostatnio pogoda nie zawodzi ;)
środa, 22 lutego 2017
Toxic (Ruin #2) by Rachel Van Dyken
Toxic (Ruin, #2) by Rachel Van Dyken
A oto mój lipcowy grzeszek z którego się "spowiadam" pod koniec lutego 2017r ;)
Nie będę ściemniać, że pamiętam fabułę wzdłuż i wrzesz, bo tak nie jest ;). Pamięć to rzecz ulotna. Mogę jednak rzec, że cieszyłam się bardzo, że drugi tom z cyklu Ruin skupił się właśnie na Gabe'ie :D. Miałam wtedy przeczucie, że będzie on bardziej intrygującą i fajniejszą postacią niż sam Wes. I nie myliłam się. A uśmiechałam się pod nosem, gdy sam Gabe pomimo przyjaźni z nim, nie potrafił czasami wytrzymać z panem "idealnym" i też podzielał moją opinię do "rzygania tęczą" ;), gdy Wes wkraczał na scenę. W końcu NIKT nie jest idealny, a z tym idealizowaniem Wesa to pisarka przesadziła wg. mnie. Ale, ale wracając do tematu to Gabe mnie kupił, Saylor sama tak średnio, ALE jako kobita dla Gabe'a jak najbardziej była w porządeczku :). Aaa no i samo sięgnięcie po oryginał robiło różnicę, bo język angielski ma to do siebie, że bywa tak, że przekład "umniejsza" historię, bo po prostu w języku polskim niektóre zwroty, wyrażenia brzmią bardziej prosto, nie wspominając o samych powtórzeniach z czym niejednemu tłumaczowi dają się we znaki :). A tak czytając oryginał było zarówno lekko jak i przyjemnie. Nie jest to może jakaś wielce druzgocąca duszę historia, ALE przyjemnie mi się ją czytało i kiedy tam sięgnę po 3ecią część.
STRONA TECHNICZNA: język na poziomie leciutko średnio-zaawansowanym.
Ocena: 7/10 Nie powaliło mnie na kolana, ALE było przyjemnie :).
POLECAM!!!
A oto mój lipcowy grzeszek z którego się "spowiadam" pod koniec lutego 2017r ;)
Nie będę ściemniać, że pamiętam fabułę wzdłuż i wrzesz, bo tak nie jest ;). Pamięć to rzecz ulotna. Mogę jednak rzec, że cieszyłam się bardzo, że drugi tom z cyklu Ruin skupił się właśnie na Gabe'ie :D. Miałam wtedy przeczucie, że będzie on bardziej intrygującą i fajniejszą postacią niż sam Wes. I nie myliłam się. A uśmiechałam się pod nosem, gdy sam Gabe pomimo przyjaźni z nim, nie potrafił czasami wytrzymać z panem "idealnym" i też podzielał moją opinię do "rzygania tęczą" ;), gdy Wes wkraczał na scenę. W końcu NIKT nie jest idealny, a z tym idealizowaniem Wesa to pisarka przesadziła wg. mnie. Ale, ale wracając do tematu to Gabe mnie kupił, Saylor sama tak średnio, ALE jako kobita dla Gabe'a jak najbardziej była w porządeczku :). Aaa no i samo sięgnięcie po oryginał robiło różnicę, bo język angielski ma to do siebie, że bywa tak, że przekład "umniejsza" historię, bo po prostu w języku polskim niektóre zwroty, wyrażenia brzmią bardziej prosto, nie wspominając o samych powtórzeniach z czym niejednemu tłumaczowi dają się we znaki :). A tak czytając oryginał było zarówno lekko jak i przyjemnie. Nie jest to może jakaś wielce druzgocąca duszę historia, ALE przyjemnie mi się ją czytało i kiedy tam sięgnę po 3ecią część.
STRONA TECHNICZNA: język na poziomie leciutko średnio-zaawansowanym.
Ocena: 7/10 Nie powaliło mnie na kolana, ALE było przyjemnie :).
POLECAM!!!
wtorek, 21 lutego 2017
Tear You Apart by Megan Hart
Tear You Apart by Megan Hart
Muszę się trochę a może i dużo pokajać i przeprosić za OGROMNĄ zwłokę - przeczytana w CZERWCU starego roku 2016. O tyle dobrze, że wywarła na mnie WIELKIE WRAŻENIE i te emocje wciąż z lekkością mogę przekazać :).
Zacznę od tego jak to wpadła w moje łapki ;). Byłam pewnego dnia w antykwariacie i zakupiłam powieść"Nagą" pani Megan, a że później na LC dowiedziałam się, że jest to drugi tom z cyklu, to odłożyłam na półeczkę i czekałam, aż to pierwszy zwolni się z biblioteki i tak w trakcie tego czytania przeglądałam allegro dla rozrywki i goodreads i natknęłam się na tę właśnie :). Nie wydaną w Polsce -sprawdzałam ;) i z jakże intrygującym blurbem - nie wiemy w jakim wieku jest kobitka, tyle że dopuści się ZDRADY! I to mnie zaintrygowało, bo jakoś nie sięgnęłam do tej pory, przynajmniej jak mnie pamięć nie myli po powieść w której czarno na białym bohater/bohaterka dopuszcza się niej i jest to jak na wstępie pani Hart napisała - LOVE STORY. Od początku czułam, że NIE MOŻE zakończyć się to HAPPY ENDEM, bo fikcja czy nie, takie rzeczy nie kończą się dobrze. ZAWSZE ktoś UCIERPI - mniej lub więcej. A do tego, jakby mi ktoś powiedział, że książka o ZDRADZIE będzie mi się TAK BARDZO podobać i tak mnie pochłonie, wciągnie w swoje sidła to palnęłabym go w łeb i tyle :P Bo należę do tradycjonalistów, monogamistów i tych co wierzą w miłość i to w taką, że każdego dnia trzeba się starać, a nie osiąść na laurach. I tak to dzięki tej książce sama siebie zaskoczyłam. Może zdjęłam troszkę klapki idealizmu i podeszłam do niej życiowo, że a no nie wszystko jest takie czarne i białe, a SZARAWE i że nic nie można z góry zakładać. ALE to my jesteśmy kowalami własnego losu i to MY podejmujemy decyzję i tak to bohaterka podjęła, pytanie czy słusznie?
Całego czaru tej książce dodaje przypadłość na którą cierpi bohaterka a jest nią... SYNESTEZJA, czyli indywidualne wrażenie zmysłowe, które występuje wtedy, gdy jednozmysłowy bodziec (dźwięk, słowo pisane/mówione itp.) wywołuje jednoczesne wrażenie w dwóch lub więcej zmysłach (np. widzenie słów w kolorach). Za młodu (gadam jak stara baba, ale no cóż ;) dorwałam w łapki młodzieżową książeczkę i tam po raz pierwszy się spotkałam z tą przypadłością i może to głupiutkie, ALE spodobała mi się, bo jest taka magiczna, poetycka, aż wręcz romantyczna, a jak przejawiała się w powieści:
"When he says my name, I see it in shimmering shades of blue and green and gray. When he says my name, I see summer. I see the ocean."
Padłam. Powstałam. I czytałam dalej ;)
SPOILERKI (jakieś takieś tam są) :D
Najlepsze jeszcze w tej powieści był TAJEMNICZY wiek bohaterów, bo z góry zakłada się, że a pewnie po 20 bądź 30 a tu zaskoczenie, bo są 40+ . I to było naprawdę na duży plus. W końcu dojrzali bohaterowie! Ona wychowała swoje dzieci i są dorosłe (pobrała się w wieku bodajże 20 lat), a mąż no cóż ma taką pracę, że cały czas w rozjazdach i więcej go nie ma niż jest, a gdy już jest to RUTYNA u nich to chleb powszedni, który DOBIJAŁ związek powoli, ale konsekwentnie. Nie wiemy czy owy mężulek nie miał kogoś na boku, na tych delegacjach - ja akurat byłam podejrzliwa, bo nie dane jest nam dowiedzieć się o tym fakcie i tyle. I tak to wpada na swego kochanka i zaczyna się początek romansu i miłości...
Było to zakazane, było ogniście (sceny dosadne i szczegółowe - obrazowe, ALE przyznam, że pasowały do bohaterów), było romantycznie i było z jednej strony tragicznie - nie zakończyło się happy endem - uczulam! Ale i jakoś życiowo i to mi się podobało. Minus dla kochanka, bo zachował się jak mięczak pod koniec - ale bywa i tak ;).
Przeczytam kiedy tam jeszcze raz, bo jest to naprawdę PIĘKNA, TRUDNA, ŻYCIOWA I SMUTNA opowieść miłosna!
STRONA TECHNICZNA: język na poziomie średnio-zaawansowanym :)
Ocena: 10/10 a nawet więcej ;)
Ps. próbowałam przeczytać "Nagą", ale tak wyszło, że tylko ją przekartkowałam i oddałam bez żalu do biblioteki osiedlowej. Próbowałam też inną, ALE jakoś nie mogłam w niej odnaleźć tego efektu OCZAROWANIA co ta mi powieść dała i może kiedyś zaryzykuję z inną książką pani Hart, ALE jak na razie ta jest moją JEDYNĄ ULUBIONĄ perełką od pani Megan.
POLECAM!!!
Muszę się trochę a może i dużo pokajać i przeprosić za OGROMNĄ zwłokę - przeczytana w CZERWCU starego roku 2016. O tyle dobrze, że wywarła na mnie WIELKIE WRAŻENIE i te emocje wciąż z lekkością mogę przekazać :).
Zacznę od tego jak to wpadła w moje łapki ;). Byłam pewnego dnia w antykwariacie i zakupiłam powieść"Nagą" pani Megan, a że później na LC dowiedziałam się, że jest to drugi tom z cyklu, to odłożyłam na półeczkę i czekałam, aż to pierwszy zwolni się z biblioteki i tak w trakcie tego czytania przeglądałam allegro dla rozrywki i goodreads i natknęłam się na tę właśnie :). Nie wydaną w Polsce -sprawdzałam ;) i z jakże intrygującym blurbem - nie wiemy w jakim wieku jest kobitka, tyle że dopuści się ZDRADY! I to mnie zaintrygowało, bo jakoś nie sięgnęłam do tej pory, przynajmniej jak mnie pamięć nie myli po powieść w której czarno na białym bohater/bohaterka dopuszcza się niej i jest to jak na wstępie pani Hart napisała - LOVE STORY. Od początku czułam, że NIE MOŻE zakończyć się to HAPPY ENDEM, bo fikcja czy nie, takie rzeczy nie kończą się dobrze. ZAWSZE ktoś UCIERPI - mniej lub więcej. A do tego, jakby mi ktoś powiedział, że książka o ZDRADZIE będzie mi się TAK BARDZO podobać i tak mnie pochłonie, wciągnie w swoje sidła to palnęłabym go w łeb i tyle :P Bo należę do tradycjonalistów, monogamistów i tych co wierzą w miłość i to w taką, że każdego dnia trzeba się starać, a nie osiąść na laurach. I tak to dzięki tej książce sama siebie zaskoczyłam. Może zdjęłam troszkę klapki idealizmu i podeszłam do niej życiowo, że a no nie wszystko jest takie czarne i białe, a SZARAWE i że nic nie można z góry zakładać. ALE to my jesteśmy kowalami własnego losu i to MY podejmujemy decyzję i tak to bohaterka podjęła, pytanie czy słusznie?
Całego czaru tej książce dodaje przypadłość na którą cierpi bohaterka a jest nią... SYNESTEZJA, czyli indywidualne wrażenie zmysłowe, które występuje wtedy, gdy jednozmysłowy bodziec (dźwięk, słowo pisane/mówione itp.) wywołuje jednoczesne wrażenie w dwóch lub więcej zmysłach (np. widzenie słów w kolorach). Za młodu (gadam jak stara baba, ale no cóż ;) dorwałam w łapki młodzieżową książeczkę i tam po raz pierwszy się spotkałam z tą przypadłością i może to głupiutkie, ALE spodobała mi się, bo jest taka magiczna, poetycka, aż wręcz romantyczna, a jak przejawiała się w powieści:
"When he says my name, I see it in shimmering shades of blue and green and gray. When he says my name, I see summer. I see the ocean."
Padłam. Powstałam. I czytałam dalej ;)
SPOILERKI (jakieś takieś tam są) :D
Najlepsze jeszcze w tej powieści był TAJEMNICZY wiek bohaterów, bo z góry zakłada się, że a pewnie po 20 bądź 30 a tu zaskoczenie, bo są 40+ . I to było naprawdę na duży plus. W końcu dojrzali bohaterowie! Ona wychowała swoje dzieci i są dorosłe (pobrała się w wieku bodajże 20 lat), a mąż no cóż ma taką pracę, że cały czas w rozjazdach i więcej go nie ma niż jest, a gdy już jest to RUTYNA u nich to chleb powszedni, który DOBIJAŁ związek powoli, ale konsekwentnie. Nie wiemy czy owy mężulek nie miał kogoś na boku, na tych delegacjach - ja akurat byłam podejrzliwa, bo nie dane jest nam dowiedzieć się o tym fakcie i tyle. I tak to wpada na swego kochanka i zaczyna się początek romansu i miłości...
Było to zakazane, było ogniście (sceny dosadne i szczegółowe - obrazowe, ALE przyznam, że pasowały do bohaterów), było romantycznie i było z jednej strony tragicznie - nie zakończyło się happy endem - uczulam! Ale i jakoś życiowo i to mi się podobało. Minus dla kochanka, bo zachował się jak mięczak pod koniec - ale bywa i tak ;).
Przeczytam kiedy tam jeszcze raz, bo jest to naprawdę PIĘKNA, TRUDNA, ŻYCIOWA I SMUTNA opowieść miłosna!
STRONA TECHNICZNA: język na poziomie średnio-zaawansowanym :)
Ocena: 10/10 a nawet więcej ;)
Ps. próbowałam przeczytać "Nagą", ale tak wyszło, że tylko ją przekartkowałam i oddałam bez żalu do biblioteki osiedlowej. Próbowałam też inną, ALE jakoś nie mogłam w niej odnaleźć tego efektu OCZAROWANIA co ta mi powieść dała i może kiedyś zaryzykuję z inną książką pani Hart, ALE jak na razie ta jest moją JEDYNĄ ULUBIONĄ perełką od pani Megan.
POLECAM!!!
Subskrybuj:
Posty (Atom)